Źródło: seksting.fdn.pl |
10 lutego 2015 roku ruszyła kampania "Myślę, więc nie ślę", realizowana przez Fundację Dzieci Niczyje, z nadzieją zwrócenia uwagi na problem sextingu. W ramach akcji powstał film "Na zawsze" w reżyserii Łukasza Wojtasika. Półgodzinny obraz porusza tematykę relacji nastolatków zapośredniczonych przez nowe media oraz zagrożeń, jakie wiążą się z ich nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem. Czy wspomniałem, że film powstał w całości w oparciu o to, co dzieje się na pulpicie komputera głównej bohaterki? Genialne!
Być może nie spotkaliście się wcześniej z pojęciem sextingu, w tej sytuacji cześć i chwała Waszym czystym duszom, jednak by dalszy wywód nabrał sensu zmuszony jestem Was nieco zgorszyć. Zjawisko sextingu posiada nazwę zaledwie od kilku lat, a składa się na nią zbitka angielskich słów "sex" i "texting", które łącznie oznaczają wysyłanie wiadomości (w tym SMS-ów, MMS-ów i e-mail) o charakterze seksualnym. W praktyce, jak wynika z badań, jest to coraz popularniejsze zajęcie wśród nastolatków, którzy wykorzystują dostęp do nowych mediów, by wysyłać (bliższym i dalszym) znajomym swoje (i nie tylko swoje) nagie lub półnagie zdjęcia. Prawdziwym zagrożeniem jest jednak nie tyle rozbudzanie seksualnej aktywność młodzieży, ale możliwość upublicznienia seksualnych treści szerszej publiczności. W ten sposób obnażona (dosłownie i w przenośni) wbrew swojej woli, ośmieszona wśród rówieśników młoda osoba może nie poradzić sobie z presją i próbować ostatecznie zakończyć swe cierpienie poprzez samobójstwo.
Takie radykalne sytuacje zdarzają się czasem i jest o nich wtedy głośno w mediach, jednak według analiz Fundacji sexting nie jest czymś niecodziennym, wyjątkowym, funkcjonującym na marginesie życia społecznego. Wręcz przeciwnie, przesyłanie sobie nagich zdjęć jest codziennością dla wielu nastolatków. Problem zauważyła Fundacja Dzieci Niczyje, a film "Na zawsze" jest jednym z przejawów jej kampanii.
Gra aktorów nie jest szczególnie widowiskowa, ale nie jest też pretensjonalna czy niewiarygodna, w mojej ocenie jej poziom jest nawet wyższy niż ten, do którego przyzwyczaiły nas polskie tasiemce. Fabuła jest niestety przewidywalna, choć kluczowy zwrot akcji robi wrażenie i daje odbiorcom satysfakcję. Jednak to dopiero narracja tworzy klimat filmu i nadaje mu największej wartości. Akcja przedstawiana jest za pomocą aktywności głównej bohaterki na Facebooku i za sprawą innych mediów umożliwiających komunikację. Obsługa "fejsa", "skajpa" i komórki jest wiarygodna, nie wydaje się sztucznie młodzieżowa, dzięki czemu akcja filmu wydaje się realna - ta sytuacja mogła wydarzyć się w rzeczywistości. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie portrety psychologiczne bohaterów, a właściwie to, jak przy tak skromnych środkach produkcji i narzuconej stylistyce udało się twórcom filmu przedstawić wiarygodne sylwetki postaci - z jednym wyjątkiem, ale nie chcę tu spoilerować...
Zobacz sam(a)!