Autor memu nienznay |
W dobie kultury remiksu marketingowe wykorzystanie przerobionych animacji i memów nie jest niczym niezwykłym. Nie ma znaczenia, czy takie treści powstały z inicjatywy sztabu wyborczego, czy też są efektem oddolnej inicjatywy sympatyków - przeróbki cieszą się wśród internautów popularnością opartą o intertekstualne aluzje. Szczególny sukces odnoszą materiały odnoszące się do innych obiektów popkultury, które są znane wielu odbiorcom. Gry komputerowe mogą tu być dobrym przykładem.
Trylogia Mass Effect wyprodukowana przez BioWare, a na blaszakach dostępna dzięki EA, to seria gier, których akcja rozgrywa się w kosmicznej przyszłości, gdy mniej lub bardziej zgodnie koegzystującym rasom zaczyna zagrażać potężny wróg. Awatarem gracza jest Komandor Shepard, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za galaktykę i przetrwanie rozumnych organizmów. Epicka historia jest nieco pretensjonalna, ale nie można odmówić jej rozmachu.
To właśnie do tego zbawcy Wszechświata, ostatniej nadziei ludzkości porównywany jest Donald Trump w spocie przerobionym z trailera do drugiej części gry. Materiał Trump Effect wykorzystuje oryginalną muzykę, inne dźwięki, fonty i styl pierwowzoru, co nie spodobało się twórcom gry na tyle, że konsekwentnie usuwają przerobiony film z różnych miejsc w sieci. W chwili obecnej (02.06.2016) bez problemu jednak spot można znaleźć i obejrzeć choćby na serwisie YouTube.
Reakcja wydawcy (Electronic Arts) jest zrozumiała. Rzadko która firma docierająca do masowego klienta chciałaby być kojarzona z określoną opcją polityczną. Gracze wspierający Demokratów mogliby nawet zainicjować bojkot gier EA, gdyby korporacja zaakceptowała materiał wyborczy Trumpa powstały w oparciu o wytworzone przez BioWare. Nie bez znaczenia pozostaje, co oczywiste, kwestia praw autorskich, na których naruszenie wydawcy gier są szczególnie wrażliwi. Oto oświadczenie EA:
The video was an unauthorized use of our IP,a company representative told us via email. We do not support our assets being used in political campaigns.
A tu oryginalny trailer gry:
Osobiście nie jestem przekonany, czy Donald Trump jest na tyle obyty w branży gier, że gdy udostępniał na Twitterze wykonany przez fanów spot, zdawał sobie sprawę, że narusza on prawa autorskie. Wątpliwości może budzić także odniesienie postaci polityka do głównego bohatera gry. Zarówno narracja spotu, jak i charakterologiczne podobieństwo może sugerować, że odpowiednikiem potencjalnego 45. prezydenta USA jest raczej Człowiek Iluzja - jeden z czarnych charakterów gry, bez skrupułów dążący do dominacji ludzkości nad innymi rasami we Wszechświecie. W przypadku Hillary Clinton tych wątpliwości nie ma, została ona przedstawiona jako jeden ze Żniwiarzy dążących do unicestwienia wszystkich rozumnych istot.
Niezależnie od tych wątpliwości przytoczyć można jeszcze jedną analogię. Jak twierdzą złośliwi, wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych może skończyć się jeszcze gorzej niż seria gier Mass Effect...